Tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa informowaliśmy o podjęciu współpracy z Fundacją „Śladami uczestników”, która startowała z projektem „Jelczem w Himalaje”. Ostatnie miesiące diametralnie zmieniły plany ludzi na całym świecie, dlatego Jelcz zamiast przemierzać drogi Europy i Azji, zawitał na… Festiwal Górski w Lądku-Zdrój. Odwiedziliśmy to miejsce, by zobaczyć ten wyjątkowy pojazd i porozmawiać z organizatorami wyprawy.
Nie wszyscy bowiem pamiętają, że Jelczem wyjeżdżano w wysokie góry już w latach 70′ ubiegłego wieku. Jelcz przewoził nie tylko sprzęt dla wspinaczy, ale także samych himalaistów. Aktualnie wyjazd planowany jest na kwiecień 2021 roku.
„W 1979 roku uczestnikiem wyprawy był mój ojciec, dlatego personalnie podjąłem się, żeby ten projekt poprowadzić od początku do końca, z pełną świadomością jak to jest ważne dla nas wszystkich. Polska ma dużą historię, choć wszyscy mówią o himalaistach zdobywających wierzchołki gór, a nigdy nie mówiło się o himalaistach zajmujących się logistyką tych wypraw. Gdyby nie cały zespół to ten przysłowiowy Lewandowski bramek by nie strzelał. ” –mówi Maciej Pietrowicz, inicjator projektu.
Paradoksalnie, dzisiaj przygotować pojazd do tak wyczerpującej wyprawy nie jest łatwo. 40 lat temu, Polacy dysponowali nowym Jelczem. Ten, który widać na poniższym zdjęciu swoje już przeżył i wymaga jeszcze nieco pracy.
A co poza autem i paliwem jest niezbędne w takiej wyprawie?
„Dzięki sprzętowi Militaria.pl jesteśmy w stanie uratować się na bezdrożach Iranu, Pakistanu czy Indii. Spodziewamy się niespodzianek na drodze. Wydaje nam się, że stricte outdoorowy sprzęt jest nam w stanie bardzo pomóc” – dodaje Maciej Pietrowicz.
Arkadiusz Peryga będący kierowcą i mechanikiem zwraca uwagę na modyfikacje Jelcza: „Głównym założeniem jest to, żeby możliwie nie odbiegać od technologicznych rozwiązań w aucie. Chcemy, aby trudności doświadczane przez naszych poprzedników odzwierciedlały ten projekt, tylko w czasach współczesnych. Nie skupiamy się na rozwiązaniach ułatwiających podróż, a wręcz przeciwnie. Chcemy przeżyć wyprawę tak samo, jak Ci, którzy jechali 40 lat temu”.
Tak długa wyprawa wiąże się z dużym ryzykiem usterek technicznych. Czego obawiają się podróżnicy?
„Korzystamy ze starego sprzętu, a najbardziej newralgiczną częścią jest skrzynia biegów, która się kleszczy. Ponadto musimy mieć cały zapasowy osprzęt silnika, wal napędowy i duży zapas kol.” – dodaje Peryga.
Polecamy obejrzeć cały materiał z naszej wizyty w Lądku-Zdrój
Jak wesprzeć projekt?
Wystarczy kupić książkę „Śladami uczestników” dokumentującą historię wypraw Jelcza w Himalaje. Zachęcamy do zakupu książki.
Jak liczy Maciej Pietrowicz, Jelcz podczas całej podróży spali 3000 litrów ropy, a każdy sprzedany egzemplarz książki to równowartość 10 litrów tego paliwa. Zachęcamy do zakupu książki i trzymania kciuków za naszych rodaków!